Warsztaty Ewangelizacji Ulicznej „Idźcie i Głoście” 2017

„Warsztaty pozwoliły mi doświadczyć Boga prowadzącego, Boga, który daje pokój w sercu i odwagę by głosić Ewangelię. Te wszystkie łaski daje za darmo, tylko po to by inni spragnieni miłości też mogli je otrzymać. Wiem, że Jego miłość jest większa od moich słabości, dlatego pozwala mi głosić Siebie niezależnie od aktualnego stanu mojego wnętrza. Dzięki warsztatom wiem, że wiara jest łaską Pana Boga i, że moim obowiązkiem jest Go innym „zanosić”, bo wszędzie czekają spragnieni Dobrej Nowiny, nawet w tak powszechnym miejscu, jakim jest ulica.”

 

„Z zapisaniem się na te warsztaty zwlekałam do ostatniej chwili. Ewangelizacja dotąd  budziła we mnie trochę sprzeczne emocje- z jednej strony pragnęłam dzielić się z innymi większymi i mniejszymi cudami, których Bóg dokonuje w moim życiu, z drugiej – miałam w sobie jakieś opory, bariery, wykształcone przez niewłaściwe myślenie, które towarzyszyło  mi przez wiele lat, sprowadzające wiarę do czegoś prywatnego. Tym bardziej uderzyły mnie słowa  o tym, że ewangelizujemy nie po to, by nawracać ludzi do Kościoła, ale dlatego, że spotkaliśmy Jezusa. O takim spotkaniu przecież nie można milczeć. Myślę, że przez to  podczas ewangelizacji ulicznej głównie dzieliłam się z innymi ludźmi własnym świadectwem i perspektywami, które nieustannie otwiera przede mną Jezus. Przekonałam się, że można z pozoru  przypadkowymi  osobami rozmawiać o wierze całkiem naturalnie, bez używania utartych sloganów i moralizowania.  Odkryłam także, że nawet jeżeli spotkany na ulicy człowiek jest już blisko Boga, to nie znaczy, że nie potrzebuje chwili rozmowy, wysłuchania, wspólnej modlitwy i przede wszystkim, że może  podzielić się świadectwem, które będzie umacniające dla mnie samej jak żadne inne.  Wszystko to jednak nie mogłoby mieć miejsca, gdyby nie ogromna łaska i działanie Ducha Świętego, który posyłał mnie do tych właśnie osób, które okazały się w jakiś sposób związane z moimi doświadczeniami. Nie było mowy o żadnych przypadku. Niemalże czułam namacalną  obecność  Pana Jezusa stojącego obok mnie, zachęcającego do dzielenia się słowami, które wkładał w moje usta. Przypominającego, że jestem powołana do  dokonywania tych dzieł, których On sam dokonuje, a nawet  jeszcze większych.  Wcześniej nie potrafiłam uwierzyć  w te słowa. Dzięki tym warsztatom  sama doświadczyłam niezwyklej siły ewangelizacji, która  pokazuje, że Bóg w którego wierzymy jest przecież najwierniejszy. I za to- Chwała Panu!”
Dominika

„Chciałem podzielić się z Wami warsztatami ewangelizacji ulicznej tzn. jak wtedy Pan Bóg zadziałał.
Dzień sobotni, kiedy były warsztaty nie zaczął się najlepiej, bo zaspałem… Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie fakt, że byłem odpowiedzialny za maszynę do robienia kawy i cały stolik z napojami i ciastkami. W zdenerwowaniu i pośpiechu wyjechaliśmy do Zabrza. Znacznie spóźnieni, jak na diakonię, dotarliśmy do celu. Tutaj czekała mnie kolejna „niespodzianka”. Do przygotowanej już i ustawionej „kafyj maszyny” nie dołączono instrukcji obsługi i nikt nie był mi w stanie pomóc ogarnąć tego sprzętu. W końcu metodą prób i błędów ogarnęliśmy maszynę :-) Przez nasze spóźnienie, trzeba było ogarnąć do końca ten stolik, ciepłą wodę do zaparzania herbaty i kawy i ten nieszczęsny sprzęt kawowy. Przez to nie byłem na pierwszej konferencji.
Później trochę byłem, później dzieci, Eucharystia, obiad…
Latanina z bieganiną i słuchanie konferencji piąte przez dziesiąte…
Pod koniec, czyli na ostatnią konferencję – warsztaty o ewangelizacji – głoszeniu kerygmatu już dotarłem. Poćwiczyliśmy z moją żoną mówienie sobie 4 prawd wiary, pośmialiśmy się z odgrywanych na próbę scenek i takie mnie myśli ogarnęły, jakie to proste powiedzieć komuś kerygmat. „Głupio” proste…
Od początku zakładaliśmy z Olą, że nie pójdziemy na wyjście ewangelizacyjne. Po pierwsze dlatego, że tego nie czuliśmy a po drugie, dlatego, że w tym dniu mój brat i siostra organizowali wspólne urodziny i chcieliśmy na nich być.
Więc już po 15-tej, jak zostałem z dziećmi, bo opiekunka musiała już iść, to zaczęliśmy się pakować do samochodu. Zmęczony, ale szczęśliwy, że to już koniec, że wracamy do domu etc.
Po dłuższym czasie oczekiwania, w końcu przyszła moja żona Ola i mówi cytując: „Grzegorz! Idź tam, wracaj, bo wszyscy już poszli tylko Jacek (prowadzący warsztaty) został. Pytał, kto z nim pójdzie, ale każdy miał już parę. Ja nie chciałam iść, bo wiedziałam, że czekasz na mnie przy samochodzie, ale może jednak pójdziesz???”
Hmm… tego się nie spodziewałem po mojej żonie… Ola szybko zaproponowała, że się zajmie w tym czasie dziećmi i że to nic jak się spóźnimy trochę na urodziny… Po dojściu do siebie pomyślałem sobie, że to chyba zaproszenie od samego Pana Boga, i że nie godzi się takiego niespodziewanego zaproszenia odrzucać, no i żeby po prostu się ruszyć i wyjść.
Mówię sobie, ok. Wrócę do salek, ale jak tam nie będzie Jacka, to go specjalnie szukać i wołać nie mam zamiaru. Ale Jacek czekał (modlił się) w salkach. Zgłosiłem gotowość, ucieszył się i poszliśmy. Na pewno ułatwieniem było dla mnie akurat wyjście z Jackiem, bo go już znałem wcześniej i wiedziałem, że to on będzie „gadał”. Ja będę obserwował, uczył się i modlił. Skierowaliśmy swoje kroki w stronę przejścia podziemnego pod torami. Najpierw dziewczyna ze słuchawkami nie chciała z nami gadać, bo śpieszyła się do pracy. Następnie z podziemnego przejścia wyszła wprost na nas 4 osobowa grupka młodzieży – jeden chłopak i trzy dziewczyny. Zgodzili się porozmawiać z nami. Super odpowiadali na pytania Jacka – pewnie mają super katechet(k)ę. Zgodzili się oddać swoje życie Jezusowi… Odmówiliśmy wspólnie modlitwę oddania. Po modlitwie, jak Jacek zaczął mówić o wspólnocie podeszła do nas Pani słysząc o Kim rozmawiamy i poprosiła o modlitwę tu i teraz. Więc razem z tymi młodymi pomodliliśmy się za tą Panią i za jej córkę. Jedna z dziewczyn pomogła jej wysłać smsa właśnie do córki. Młodzi nas pożegnali i już do końca rozmawialiśmy z tą Panią, Jacek telefonicznie jeszcze z jej córką. Jakieś skomplikowane sprawy rodzinne. Zakończyliśmy modlitwą wstawienniczą. I wróciliśmy. Wielka radość mi towarzyszyła. Też przekonanie jak wiele ja w tym czasie dostałem. Jak bym był stratny, gdybym nie posłuchał żony… (= Ducha Świętego).
Chwała Panu za zmiany planów, za otwartość na Ducha Świętego, też za to, że nie musi być zawsze tak jak ja chcę…i że jestem w Diakonii Ewangelizacji. Kiedy znowu wychodzimy na ulice???”
Grzegorz

 

„Podczas warsztatów Pan Bóg pokazał mi, że to On ma plan, co jest dobre. Że, i ja osobiście, i my jako cała Diakonia, mamy zaufać Mu i dać się poprowadzić. Nie wszystko musimy robić sami. Nie nad wszystkim musimy trzymać rękę. Nie wszystko robimy najlepiej.
Wszystkie konferencje i modlitwa były dla mnie pełnym pokoju czasem, było tak po prostu dobrze, wszystko „płynęło”, Pan Bóg się troszczył o przebieg tego wydarzenia, tych warsztatów. Miałam w sobie dużo stresu przed samym wyjściem ewangelizacyjnym. Nie wychodzimy często ewangelizować na ulicy, sporadycznie mi się to zdarzyło. Miałam więc w sobie lęk i niepewność. Pomogły mi słowa, aby nie wybierać ludzi, do których będziemy podchodzić- ktoś idzie, więc zaczepiamy go- nie wybieramy, że ten tak, a ten nie. Dzięki temu, razem z koleżanką z pary, prawie od razu zaczęłyśmy rozmawiać z napotkanymi ludźmi. Byłyśmy zaszokowane tym, że nikt nie odmówił chociaż chwili rozmowy. Nikt nie odszedł od razu. Pan Bóg prawdziwie dał nam łaskę porozmawiania, po prostu, zwyczajnie o Nim, z tymi ludźmi. Nie było to sztuczne, nie było ugrzecznione. Było po prostu i zwyczajnie. I ludzie chcieli rozmawiać. Też Ci, po których się tego nie spodziewaliśmy. Ludzie chcieli się z nami pomodlić i oddać życie Jezusowi. Jedni byli wzruszeni. Inni dziękowali za modlitwę, za rozmowę. Jeszcze inni mieli okazję podzielić się swoim odkryciem Pana Boga, które niedawno stało się ich udziałem. Pojawiły się też pytania i żal do Pana Boga oraz dzielenie się trudnymi doświadczeniami. Spotkaliśmy różnych ludzi od małej dziewczynki na placu zabaw, poprzez młodzież na rowerze, aż do starszej pani w parku. Z każdym mogliśmy po prostu porozmawiać o Jezusie. To doświadczenie uświadomiło mi, że jest możliwe rozmawianie PO PROSTU z ludźmi o Jezusie, i to wszystkimi ludźmi, i że może to być całkowicie NATURALNE.
Chwała Panu za ten piękny czas!”
Ania

 

Oaza Ewangelizacji 2017

„Byłam już na kilku rekolekcjach i za każdym razem przed wyjazdem działo się coś co odbierało mi chęci na wyjazd, ale jednak jechałam (i nigdy nie żałowałam:p)Tym razem było zupełnie inaczej. Przed wyjazdem ułożyłam sobie w głowie wszystkie sprawy i jechałam z pełnym spokojem i myślą, że chce się wyciszyć, odpocząć i zebrać siły na kolejny semestr. Przez pierwsze 3 dni czułam, że te rekolekcje nie są jak każde. Miałam przekonanie, że nie jestem tutaj tylko dla siebie. Zawsze byłam w odpowiednim miejscu i czasie, żeby komuś pomóc. Tutaj pogadałam i wsparłam, tu wkręciłam do spowiedzi, albo nawet taka mała rzecz jak pomaganie w rozstawieniu rzutnika. To tylko kilka przykładów, ale takie drobnostki działy się co chwilę. Moje przeżywanie rekolekcji obróciło się o 180° w momencie konferencji ks. Czenczka. Jego słowa bardzo mnie uderzyły. To o czym myślałam, że poukładałam sobie w głowie okazało się być poukładane „po mojemu”, a nie „po Jezusowemu” . Więc cały proces zaczęłam od początku, czyli od spowiedzi. Jestem przekonana, że przez mojego spowiednika przemawiał Duch Święty, bo dokładnie kierował tą rozmową, tak, jak tego potrzebowałam. Czułam na tych rekolekcjach też bardzo duże wsparcie mojej grupy, której bardzo za to dziękuję <3 Dobrze, że jesteście! Na zakończenie wyjazdu poszłam do zespołu prowadzącego modlitwę wstawiennicza. Po niej poczułam, że to czego się obawiam jest bardzo daleko, a że razem z Nim mogę przezwyciężyć wszystko. Te rekolekcje były bardzo dobrym czasem, w którym silne działanie Boga z najwspanialszą miłością mogłam obserwować cały czas, więc za to..
Chwała Panu!”
Zosia

„Długo nie umiałam zdecydować się czy jechać na rekolekcje, jeszcze w ostatni dzień zapisów nie byłam do końca przekonana czy to dobry pomysł, bo zbliżająca się matura zaczęła przysłaniać wszystko, nawet Boga. On jednak miał inny plan dla mnie na ten czas i postawił na mojej drodze ludzi którzy ostatecznie namówili mnie, że powinnam jechać. Niby wszystko było w porządku przed wyjazdem, trochę tylko bałaganu było w moim życiu, ale myślałam ze przecież każdemu się zdarza. Jednak nie do końca było w porządku tak jak sama sobie wmawiałam, nie czułam się w pełni wolna taka przytłoczona wszystkim. W środę był dzień kiedy właśnie mieliśmy się zmierzyć właśnie z tym co nas zniewala. Kiedy wypisałam na kartce to wszystko co przysłaniało mi Boga byłam przerażona, było tego mnóstwo. Wieczorem symbolicznie targaliśmy te kartki i oddaliśmy Jezusowi nasze zniewolenia. Poczułam się jakoś dziwnie taka wolna, naprawdę wolna. Było mi tak bardzo lekko na sercu, byłam po prostu radosna. Cały nasz pokój pałał taka prawdziwa radością. Teraz czuję się taka prawdziwie wolna, z nowymi siłami do nauki, bo wiem ze On jest ze mną i będzie mnie zawsze wspierał. Chwała Panu!”
Julia S.

„Mam na imię Julia. Na rekolekcjach oazowych byłam pierwszy raz. Przygotowując się do nich bałam się, że nie dam sobie rady. Jednak Pan Bóg obdarzył mnie na tych rekolekcjach niesamowitym spokojem i miłością, dzięki których zrozumiałam, że Bóg mnie naprawdę kocha! Najmocniej doświadczyłam tego, podczas modlitwy wstawienniczej,w której usłyszałam przepiękne słowa, że jestem księżniczką Pana Boga i , że Bóg mnie bardzo kocha!Zrozumiałam, że cokolwiek by się stało, jakie ktokolwiek doświadczenia by na mnie spadły, On będzie ze mną! Będzie mnie chronił i czuwał nade mną!”
Chwała Panu!
Julia

„Przed rekolekcjami miałem trochę problemów które mnie przytłaczały, podczas tych rekolekcji, Bóg zdziałał wiele w moim życiu, pomógł mi się uporać że sprawami które mnie męczyły, zrozumieć je żeby móc sobie z nimi poradzić, zacząłem pojmować wiele rzeczy o których nie miałem pojęcia, zrozumiałem że to jak przeżywam wystawienie najświętszego sakramentu nie jest właściwym przeżywaniem tego momentu. Przeżywanie całych rekolekcji oazy ewangelizacji spowodowało że wiele się zmienia w moim życiu, poznałem wspaniałą dziewczynę Alicje z którą teraz jestem i którą kocham, to co się tam wydarzyło obróciło wszystko o 180 stopni. Podczas modlitwy wstawienniczej kiedy animatorzy i goście się modli poczułem taką lekkość i spokój której wcześniej nie czułem, spowiedź pozwoliła mi zrozumieć że z każdego grzechu można się wyspowiadać spokojnie bez strachu. Na koniec rekolekcji podjąłem wiele decyzji, jedną z nich była dołączenie do krucjaty wyzwolenia człowiek, myślałem o tym już wcześniej ale nie umiałem podjąć tej decyzyj w 100% ale po tych rekolekcjach postanowiłem podpisać deklaracje.  A także postanowiłem pomagać innym zbliżyć się do Boga. Chwała Panu :)”
Kamil

„Dowiedziałam się o tych rekolekcjach #Otworzysz od Księdza, który prowadzi oazę w mojej parafii Podwyższenia Krzyża Św. To są pierwsze takie rekolekcje, na których byłam. Na początku nie chciałam jechać, ale stwierdziłam czemu nie przecież może być fajnie… I pojechałam, i tego nie żałuję ;) Na pewno pojadę w lipcu na pierwszy stopień rekolekcji, bo bardzo mi się spodobało. Szczególnie podobała mi się modlitwa uwielbienia i wstawiennicza. Podczas modlitwy wstawienniczej czułam, że „ciepło” przepływa mi od szyi do pasa, nogi miałam jak z waty, czułam się wtedy jakby ktoś miał kontrolę nad nimi. Może to trochę dziwnie zabrzmieć, ale czułam też, że mi jest ciepło w głowie jak i praktycznie na całym ciele. Chwilę potem próbowałam się włączyć do śpiewu, ale jakoś tak, jakby ktoś też miał kontrolę nad tym i wtedy próbowałam śpiewać, ale samo, śpiewanie mnie męczyło w niewyjaśniony sposób :)  Na tych rekolekcjach śpiewaliśmy dużo. Tak mi się to spodobało, że w sobotę idę do scholi i tam wstąpię, bo lubię śpiewać :) A wracając do wstawiennictwa to uznałam to za „przytulenie Boga”. Niesamowite uczucie :) Po raz pierwszy doświadczyłam takich emocji, ponieważ nie miałam okazji tego wcześniej doświadczyć na własnej skórze. Gdybym na te rekolekcje nie pojechała, nie poznałabym Kamila :) Poznaliśmy się właśnie na rekolekcjach i okazało, się, że bardzo fajnie nam, się rozmawia ze sobą i z zwykłej znajomości dokładnie pamiętam datę i godzinę: 26 stycznia ok. 14:30 przerodziła się w miłość i do teraz jesteśmy razem :) I tylko pomyśleć, że gdybym rzeczywiście nie pojechała to bym nie poznała Kamila i innych fajnych osób, których dopiero poznałam na rekolekcjach :) Przez cały tydzień towarzyszyła mi fajna atmosfera i ta koleżeńska jak, i duchowa. Przez cały pobyt odpoczęłam tak duchowo od środka :) I tak teraz myślę, że potrzebowałam tego :) Warto pojechać na te rekolekcje nawet jeśli tak jak Ja ma się wątpliwości ;) Chwała Panu :)”
Alicja

„Na te rekolekcje pojechałam pokłócona z Bogiem. Miałam wrażenie, że to On jest sprawcą całego zła, jakie w ostatnim czasie mnie spotkało. Napisałam nawet list do Boga, wściekła o wszystko. W przeddzień rekolekcji zastanawiałam się, czy się nie wycofać z wyjazdu. Nie miałam najmniejszej ochoty tam jechać. Wpłaciłam co prawda zaliczkę i to chyba ona mnie przekonała, by jednak pojechać. Pieniądze na drzewie nie rosną. Co się okazało jak przyjechaliśmy? Na modlitwie wieczornej dostaliśmy list. Piękny list, złożony z fragmentów Pisma Świętego. Ze słów Boga. Bóg napisał tam, że mnie kocha. Bardzo mnie to dotknęło. Dostałam odpowiedź na swój list, i to w jakim stylu! Zrobiło mi się jakoś dziwnie i za namową przyjaciółki poszłam poprosić księdza o wyspowiadanie. To była dobra decyzja. W ostatnim dniu była modlitwa wystawiennicza, do której lepiej podejść w stanie łaski uświęcającej. Bardzo się jej bałam, mimo że nie było to moje pierwsze starcie z taką formą modlitwy. Powiedziałam o tym animatorce na adoracji. Ona pokazała mi monstrancję i powiedziała „Widzisz? Bóg tu jest i bardzo cię kocha. Nie masz się co bać.” Poszłam więc do jednego z trzech zespołów prowadzących modlitwę wystawienniczą. Pod koniec dostałam fragment z pierwszego listu św. Jana: „Doskonała miłość usuwa lęk” Niektórzy pewnie pomyślą, że to przypadek. Ale ja się z nimi nie zgodzę. Bóg odpowiedział na moje utrapienie, pokazując jak wielką miłością mnie obdarza. Teraz wiem, że nie jest On przeciwko mnie, a ze mną. Kiedy chodzę po ciemku, to właśnie On mnie kieruje, daje swe światło. Życzę każdemu takiego wyjątkowego poznania Boga, jakiego było mi dane doświadczyć.
Chwała Panu!”
Ola Mołdawa

OŻK 2016

„Na początku, zamiast na oazę miałam jechać na obóz młodzieżowy, który miał wyglądać jak jedna, wielka impreza. Jednak po pewnym czasie narodził sie pomysł pojechania na rekolekcje. Nie wiedziałam co zrobić, ale ostatecznie wybrałam ONZ 1st. Kiedy przyjechałam do Zabrza i zobaczyłam wszystkie zebrane osoby pomyślałam sobie, ze to nie dla mnie i chciałam jak najszybciej wracać do domu. Miałam jednak w sobie wewnętrzne przekonanie, że muszę wsiąść do tego autobusu. Kiedy dojechałam na miejsce wciąż nie byłam zadowolona. Pomyślałam, ze początki zawsze są trudne i pewnie następnego dnia będzie lepiej. Tak sie jednak nie stało. Pierwszy dzień był tragedią. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać ani nikogo poznawać. Zadzwoniłam do rodziców i powiedziałam, że jeśli sytuacja sie nie poprawi to mają po mnie przyjechać. Wszystko się zmieniło podczas Namiotu Spotkania, kiedy mówiliśmy Jezusowi o swoich grzechach. W tym momencie poczułam wielki pokój i lekkość. Jezus wyrwał mnie z moich zniewoleń i pozwolił mi w pełni przeżywać rekolekcje. Bóg dał mi też moc poznania Ducha Świętego, w którego w pełni nie wierzyłam. Na rekolekcjach mogłam dwukrotnie doznać spoczynku w Duchu Świętym. Czułam naprawdę jego obecność. Teraz juz wiem, że mogę codziennie prosić Ducha Świętego, żeby przyszedł do mnie i On to zrobi. Mogę Go tez prosić o różne dary i On mi je da, tak jak robił to na rekolekcjach. Codziennie też modlę się koronką do Miłosierdzia Bożego, a przed wyjazdem śmiałam się, jak można tyle czasu poświęcić na modlitwę. Uświadomiłam sobie także, że wtedy, w dzień wyjazdu, do autobusu w Zabrzu wsadził mnie Jezus i za to chwała Panu!”
Marta Kotapska

„Na rekolekcje jechałam pokłócona z Bogiem, przekonana, że jego miłość mnie nie dotyczy (kilka rzeczy się na to złożyło m.in. śmierć bliskiej mi osoby). Myślałam nawet czy nie zrezygnować. Pewna osoba powiedziała mi jednak, że właśnie po trudnych przeżyciach tym bardziej powinnam tam pojechać. Pomyślałam „no dobra, co mi szkodzi? zapłacone to pojadę”.  Już od pierwszego dnia, kiedy tylko zaczął się temat Bożej miłości szukałam w tym wszystkim siebie, ale jakoś totalnie się nie umiałam w tym odnaleźć. Przełomowym momentem okazała się jednak spowiedź. Kiedy wyszłam z pomieszczenia, w którym się spowiadałam, poczułam taki wewnętrzny spokój, takie ciepło na sercu, poczułam się w końcu kochana przez Boga, a łzy, których wypłakałam tego dnia mnóstwo, były takie lekkie, były to łzy totalnego oczyszczenia. Dopiero wtedy zaczęłam doceniać jak piękny jest stworzony dla nas świat, że nic nie dzieje się w niekontrolowany przez Boga sposób, i że tak naprawdę w każdej sytuacji można znaleźć pozytywne strony. To nie był przypadek, że tam trafiłam. Chwała Panu! :)”
Julia

„Na rekolekcjach I stopnia ONŻ przeżyłam wiele niesamowitych momentów. Jednym z nich była spowiedź, która mimo to, że była krótka i nieprzełomowa, to usłyszałam tam, to czego najbardziej w tym momencie potrzebowałam. Były tam też gorsze momenty czy kryzysy, jednak zawsze wtedy, gdy szłam do kaplicy przed Najświętszy Sakrament, wszystkie złości i złe emocje opadały. Podczas tych 17 dni odkryłam też, że w Eucharystii naprawdę jest obecny  żywy Pan Jezus, którego spożywamy podczas Komunii Świętej. Ta chwila podczas codziennej Mszy Świętej zawsze dodawała mi siły na dalsze wydarzenia. Za to wszystko CHWAŁA PANU!”

Marysia Żmuda

„Zapisałam się na rekolekcje. Po jakimś czasie wynikła pewna sytuacja przez którą nie chciałam jechać. Cały czas się wahałam. W końcu mój przyjaciel ze mną o tym zaczął rozmawiać i mnie do tego przekonał. Teraz wiem, że on był znakiem od Pana Boga. Pierwsze dni rekolekcji były dla mnie ciężkie. W dzień przyjazdu było strasznie tłoczno, nie umiałam znaleźć swojego miejsca, znałam kilka osób i miałam dwie przyjaciółki. W pierwszy dzień mama wyprowadziła się z domu, a w drugi przyjaciółka mi oświadczyła, że wyjeżdża, bo nie daje sobie rady. Próbowałam się tym nie przejmować, ale cały czas to było w mojej świadomości i chciało mi się płakać. W czwarty dzień było przyjęcie Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Gdy oddałam Jezusowi wszystko i klęknęłam przed Najświętszym Sakramentem od razu poczułam się lepiej, chęć płaczu zniknęła, poczułam szczęście i radość. Pan Jezus dotknął wtedy mojego serduszka i zabrał ode mnie wszystkie moje problemy. Następnym takim punktem, kiedy odczułam obecność Jezusa, była spowiedź generalna. Zaczęłam się do niej szykować dwa dni wcześniej. Podczas rozmowy z księdzem poczułam, że to Miłosierny Bóg odpuszcza mi grzechy, a nie ksiądz, a wcześniej miałam z tym problem. Gdy opowiedziałam mu całą moją historię, powiedział, że Pan Bóg bardzo o mnie dba i dał mi bardzo troskliwego Anioła Stróża. Następnego dnia przypomniał mi się cytat, który dostałam na Boże Narodzenie: „Aniołom swoim rozkaże o Tobie, żeby Cię strzeli, a na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”. Wtedy zrozumiałam że Jezus mówił do mnie cały czas, a ja go nie słuchałam. Po spowiedzi poszłam przed Najświętszy Sakrament. Gdy uklękłam, poleciała mi łza, ale była zupełnie inna niż te wcześniejsze. Te wcześniejsze były ciężkie, a ta była taka lekka i delikatna. Postanowiłam, że chce powiedzieć swoje świadectwo na dniu Wspólnoty- mimo, że nie byłam tego do końca pewna, czułam taką potrzebę. Teraz wiem, że to był Duch Święty. Do momentu, aż nie byłam pewna, że ja to powiem, denerwowałam się. Gdy już byłam pewna, poczułam ogromną radość i trwałam w niej do wieczora. Nie czułam lęku, mimo że miałam w świadomości, że mogę to zepsuć. Wyszłam na środek i zaczęłam mówić, w sumie to to się samo mówiło. Duch Święty przeze mnie mówił, bo wiem, że ja sama nie byłabym w stanie. Jak skończyłam mówić, tak naprawdę nie wiedziałam, co powiedziałam, ale byłam z siebie dumna. Poczułam ogromną miłość od innych. Te rekolekcje to było wspaniałe doświadczenie. Bóg uświadomił mi jak bardzo mnie kocha i nawet pokazał mi cząstkę tej miłości otaczając mnie tak cudownymi ludźmi. Wiem, że Jezus jest ze mną zawsze. Wystarczy że otworzę na niego serce, a on do niego wejdzie i da mi wszystko, co jest mi potrzebne. Chwała Panu!”
Beata Gorzelnik

OŻK 2015

„Na rekolekcjach letnich byłam dwa razy. Za każdym razem wynosiłam stamtąd mnóstwo pozytywnych wrażeń i doświadczeń. Poznałam wielu wspaniałych ludzi. Na oazie moja relacja z Bogiem przechodziła na zupełnie nowy poziom, czego życzę każdemu z całego serca, piękne uczucie! Oaza to modlitwa, muzyka, zabawa, przyjaźnie i miłość do Boga. Po tych rekolekcjach stałam się bogatsza. Polecam każdemu! Amen! <3”
Monika, 18 lat

„Dwutygodniowe rekolekcje letnie, które przeżyłam w ostatnie wakacje, był to najwspanialszy czas mojego życia. Dzięki nim zbliżyłam się do Boga jeszcze bardziej i zrozumiałam, że to właśnie w Nim mogę odnaleźć prawdziwe szczęście. Poznałam wspaniałych ludzi, z którymi do dziś utrzymuje stały kontakt i dziękuję Bogu, że to właśnie ich postawił na mojej drodze.”
Patrycja, 17 lat

„Trafiłam na rekolekcje „przez przypadek”(Bóg wie co robi… ;) ). Przez doświadczenia z poprzedniej szkoły miałam poczucie bycia nieakceptowaną przez ludzi. W pewnym momencie miałam pretensje do Boga, bo nie czułam, że On mnie kocha. Szybko pokazał mi, że Jego miłość otaczała mnie z każdej strony- w ludziach, którzy byli dookoła. Zrozumiałam, że miłość Boga ma różne oblicza, a my często zamykamy się na Nią, szukając tylko jednego z nich. Chwała Panu! :)”
Paula, 17 lat

„Przed rekolekcjami wakacyjnymi byłam kompletnie nieświadoma własnej wartości, nie przyjmowałam miłych słów na mój temat ze strony innych, bo uważałam, że są one przepełnione sarkazmem. Bałam się też poznawać nowe osoby, bo obawiałam się, że mnie skrzywdzą, albo ja skrzywdzę je. Wolałam trzymać wszystkich na bezpieczny dystans, by zapobiec realizacji moich obaw. Przepraszałam ludzi za wszystko, nawet gdy to nie była moja wina. Dość mocno obwiniałam siebie za wszelkie istniejące zło wokół mnie. Głównie wolałam się trzymać od wszystkich z dala. Chciałam to bardzo zmienić, ale nie miałam pojęcia jak. Wszelkie próby walki z moimi obawami i problemami kończyły się jeszcze większym strachem i zamknięciem się w sobie. Gdy dowiedziałam się o rekolekcjach wakacyjnych, pomyślałam: „Czemu nie? Może to właśnie to?”. Postanowiłam pojechać. Pojechałam tylko z dwoma osobami ze wspólnoty, ale to mi wystarczyło. Po przyjeździe na miejsce, gdzie mieliśmy mieszkać przez ten czas, wpadłam w panikę, bo tam było mnóstwo osób, a nie chciałam nawiązywać nowych relacji z ludźmi. Powiedziałam sobie wtedy: „Dam radę, przeżyję te rekolekcje sama, nie potrzebuję się z nikim poznawać, to tylko parę dni”. Ale bądź co bądź, musiałam się z nimi poznać, nie umiałam się przeciwstawić, bo nie byłam ani trochę asertywna. Ludzie, mimo że znali na początku tylko moje imię, codziennie pytali: „Jak się czujesz?”, „Co u Ciebie?”, „Jak tam?”. Proste pytania, ale ja byłam wewnątrz w szoku. Ich faktycznie interesuje, co u mnie. Było widać ich szczere intencje. Podczas modlitw, śpiewów, posiłków, zabaw, wypraw, czy jakiejkolwiek innej czynności, czułam, że pogłębiam swoją relację z Bogiem, co mnie napawało wewnętrznym szczęściem. Coraz łatwiej rozmawiałam z ludźmi, zaczęłam się otwierać, było mi ze wszystkim coraz łatwiej. Czułam obecność Boga przy mnie, Jego wsparcie i pomoc przy nawiązywaniu relacji z innymi osobami. Po tych rekolekcjach, moja relacja z Panem Bogiem była żywa, wręcz namacalna. Emanowałam ogromną energią na zewnątrz z tego powodu. Nabrałam do siebie dystansu, zaczęłam w siebie wierzyć, nabrałam zdrowej pewności siebie, czułam się naprawdę szczęśliwa i silna. Nie miałam większych problemów w poznawaniu innych ludzi, nie uważałam już, że wszystkim tylko przeszkadzam. Teraz staram się dbać o to, co Pan Bóg we mnie uczynił, szanować i rozwijać to, co On mi ofiarował. Moje życie się zmieniło, choć nie z dnia na dzień. Wymagało to pracy, ale najtrudniejszym momentem była decyzja, by się przełamać. Potem było mi łatwiej, bo czułam, że nie jestem sama. Wiedziałam, że Bóg jest ze mną i kibicuje mi po cichu, przypominając mi o tym co ważne w relacjach z ludźmi i nie tylko, gdy o tym zapominam. Zdarzają się czasem problemy, albo nawrót obaw, ale jest mi o wiele łatwiej się z nimi uporać, gdy pozwalam Panu Bogu działać. Mimo, że wcześniej myślałam, że te rekolekcje zabiorą mi za dużo czasu wakacyjnego, teraz myślę, że trwały one stanowczo za krótko, ale wystarczająco, bym zyskała siłę i motywację do pracy nad swoim życiem, a właściwie by oddać jego stery mojemu Ojcu, który z pewnością ma dla mnie wspaniały plan!”
Paulina, 17 lat

„Byłam na OND w Wiśle na rekolekcjach i początkowo się bałam, bo większość moich znajomych pojechało juz na 1 stopień ONŻ, ale pojechałam i nie żałuję ani trochę! ;) Od samego początku otrzymywałam 83927392 pięknych uśmiechów, co bardzo ułatwiało nam wszystko, bo przecież mieliśmy ze sobą spędzić 2 tygodnie. No i od pierwszego dnia czułam obecność Ducha Świętego właśnie w tych uśmiechach, ale zdałam sobie z tego sprawę dopiero pod koniec rekolekcji :) Dlaczego warto? Te rekolekcje dały mi to na co czekałam 4 lata, zabrały to, przez co było mi w tych latach ciężko. A mianowicie.. Od 4/5 klasy podstawówki miałam duże problemy z samooceną. Przy każdej możliwej okazji dawało mi to popalić bo „inni zrobią to lepiej ode mnie”, „nie nadaje się”, „jestem beznadziejna”. No i na modlitwie wieczornej, kiedy akurat sobie to wytykałam w myślach, kiedy było mi tak ciężko, nasza muzyczna animatorka zaczęła śpiewać piosenkę „Jesteśmy piękni Twoim pięknem Panie” i w tym momencie poczułam ogromne działanie Pana Jezusa na tych rekolekcjach. I tego momentu nie zapomnę do końca swojego życia, bo dzięki temu jestem teraz całkiem inną osobą. Wierzę w siebie i jest mi lepiej, bo wiem, że stworzył mnie Pan Bóg, na swój obraz i podobieństwo i w Jego oczach jestem piękna! Chwała Panu! :)”
Marta, 16 lat

„Przez te rekolekcje bardziej się otworzyłam. Przez namiot spotkania, gdy mogłam porozmawiać z Bogiem, wiem, że zawsze jest przy mnie. Gdy mam jakiś problem lub też po prostu chce się komuś wygadać, z kimś porozmawiać,  a nie chce mówić tego znajomym, to rozmawiam z Bogiem. Te rekolekcje zmieniły moje podejście do wiary :)”
Magda, 18 lat

„Moje rekolekcje wyglądały dość spontanicznie, ponieważ nie wiedziałam, że coś takiego istnieje i namówił mnie na wyjazd proboszcz. Trochę po przyjeździe nie mogłam się odnaleźć, bo ani nie wiedziałam na czym to polega ani jak będzie wyglądał każdy dzień, choć ku mojemu zdziwieniu było bardzo fajnie. Każdy dzień był inny, dzięki rekolekcjom poznałam Boga, którego tak dobrze nie znałam pomimo, że służę do Mszy i powinnam być w bliskich relacjach z Nim. Po zakończeniu rekolekcji nie chciałam wracać do domu, bo wiedziałam, że więź jaką tam miałam z Bogiem, po powrocie osłabnie, ale tak się nie stało i bardzo jestem z tego zadowolona. Chwała Panu :)”
Magda, 19 lat

„O Rekolekcjach Oazowych dowiedziałam się na lekcji religii w liceum, nigdy o takich rekolekcjach wcześniej nie słyszałam. Pojechałam na nie między innymi dla tego, że odbywały się w górach. Kiedy przyjechałam spotkałam niesamowitych ludzi, w moim środowisku nie było takich. Zawsze uśmiechnięci, mili, uprzejmi, czułam się jak bym ich znała zawsze ;) Ale to był dopiero początek. Później spotkałam Kogoś, kto obdarzył mnie taką miłością i napełnił ogromnym spokojem-Najlepszego Przyjaciela- Boga. Kiedy przyjechałam, byłam strasznie nieufna wobec ludzi. Czułam, że On każdego dnia pozwalał mi się coraz bardziej otwierać. Dzięki Jego Łasce robiłam rzeczy, których nawet sobie nie wyobrażałam, że mogę je zrobić np.: czytanie w kościele- to było dla mnie nie do pomyślenia- był to dla mnie straszny problem. Wiem, że dzięki tym rekolekcjom zyskałam Najlepszego Przyjaciela <3 <3 <3 oraz Wspaniały Ludzi, którzy są Fantastyczni i zawsze są obok <3 <3 Zobaczyłam Nową siebie, że jestem Piękna dzięki Niemu <3”
Asia, 18 lat